09.08.2022
12:21
W latach 2001 – 2002 w niewielkiej miejscowości na południu Włoch rozegrała się “kulinarna wojna”. Była to wojna bez rozlewu krwi, z uśmiechem na ustach, bez złośliwości i agresji. Po dwóch stronach barykady stanęli na przeciwko siebie sieciowy bar szybkiej obsługi – McDonald’s oraz stowarzyszenie promujące regionalne specjały: chleb, foccacię, kiełbasę i grzyby Cardoncello…
Altamura to niewielkie miasto, które słynie z chleba. Chleb z Altamury znany jest od tysięcy lat. Pisał o nim już Horacy w I wieku przed naszą erą. Do dzisiaj w mieście działają piekarnie, których historia sięga kilkuset lat. Najstarsza z nich – działa nieprzerwanie od 1417 roku – ciągle wytwarzając chleb i foccacie wedle tych samych receptur i w tym samym piecu co ich przodkowie. W historii bardziej współczesnej chleb z Altamury zasłynął jako pierwszy produkt spożywczy wpisany przez Unie Europejską na chronioną listę.
W 2001 roku w historycznym centrum miasta otwarto bar McDonald’s. Początkowo nie budziło to niczyich zastrzeżeń, jednak z czasem wielki, świecący 24 godziny na dobę neon zasłaniający zabytkowe budowle zaczął przeszkadzać mieszkańcom. Przeszkadzał on również młodym sokołom, które od setek lat miały swoje gniazda w koronach okolicznych drzew. “Kiedy patrzyliśmy na ten neon i opuszczające gniazda sokoły poczuliśmy się, jakby ktoś okupował nasze miasto i atakował naszą tożsamość” – mówił Onofrio Pepe, lokalny dziennikarz stojący na czele stowarzyszenia miłośników regionalnych produktów. To on był jednym z inicjatorów pokojowych protestów i degustacji promujących tradycyjną żywność – chleb, foaccie, kiełbasę, czy grzyby Cardoncello. Jak sam później mówił “Oni przynieśli swoje produkty, a my mieliśmy swoje. Chcieliśmy pokazać, że nasze są naprawdę dobre. Rzemieślnicze, nie przemysłowe.” Do dziennikarza szybko dołączyli piekarze z tradycyjnych wielopokoleniowych piekarni oraz inni rzemieślniczy producenci.
Pomimo działań lokalnych aktywistów duża kampania reklamowa sprawiła, że początkowo zainteresowanie sieciowym barem amerykańskiego giganta było bardzo duże. Na lokalnych piekarzy padł strach. Bali się, że w tej potyczce będą bez szans. Sytuacja zmieniła się jednak bardzo szybko, bo mieszkańcom wystarczała z reguły jedna wizyta, by zrozumieć, że przemysłowe hamburgery, czy frytki nie mogą się równać z ich tradycyjnymi przysmakami. Wiedząc, że w starciu kulinarnym bar jest bez szans, McDonald’s zaczął kusić lokalsów klimatyzacją oraz dużym telewizorem na którym wyświetlano mecze piłki nożnej. “Oglądali mecz w klimatyzowanej sali, a jak się tylko kończył, to wychodzili i kupowali focaccie” – mówił później Pepe.
Również inne akcje promocyjne nie przynosiły skutku. Altamurczycy dali jasną odpowiedź, że wolą jeść dobrze i rzemieślniczo. W 2002 roku McDonald’s z powodu braku rentowności zakończył działalność w miejscowości Altamura. Pod osłoną nocy zdemontowano duży szyld i zasłonięto okna. Stało się to tak szybko, że zaskoczyło wszystkich. Od tego momentu lokalni piekarze zaczęli porównywać tę “kulinarną potyczkę” do walki Dawida z Goliatem. Jak mówili później “malutcy, rzemieślniczy piekarze: 1 – McDonald’s: 0”.
Odwiedziliśmy Altamurę, żeby spróbować rzemieślniczych wypieków, poznać lokalnych piekarzy i przede wszystkim sprawdzić jak legendarne chleby smakują w połączeniu z rzemieślniczym wermutem.
Smakują dobrze. Naprawdę dobrze. Więcej na temat łączenia DRAGMY z jedzeniem już wkrótce!
Na zdrowie! Chwała przekornym rzemieślnikom!